Strona:Romain Rolland - Dusza Zaczarowana III.djvu/353

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

i zabijało radość życia, ów instynkt potężny, zdrowy i święty... S nctus... Sądziliśmy, że pęknie ów postronek przeklęty... Nieszczęśnicy!... Jako wyzwolenie dano nam wojnę potworną, byśmy zatonęli w cierpieniu i śmierci haniebnej, a bezużytecznej!... A postronek zacisnął się siniej jeszcze, młódź naszą w pętach, wciśnięto w żelazną klatkę La Baluc’a... Trzeba strzaskać ten porządek rzeczy martwy, śmiercionośny, sprzeczny z naturą, gorszy od bezładu. Trzeba go zniweczyć, by stworzyć porządek wyższy, rozleglejszy, na miarę ludzi, którzy nadchodzą, którzy już przybyli, ludzi jak my! Powietrza! Więcej powietrza! Rozprzestrzeńmy dobro i zło! Wzrosły one wraz z nami...
— Gdzież widzisz tych ludzi? Ja widzę tylko duże dziecko swoje i boję się o nie. Czemuż je powołałam do życia w tym ponurym czasie?
— Nie żałuj go! Nie żałuj mnie! To burza! Niech żyje wichr! Żyj także ty, któraś mi dała płuca i skrzydła... Czy pamiętasz, owego rybaka norweskiego, o którym czytaliśmy, tego Ostatniego Wikinga?“ Uciekłszy wkońcu, po ocaleniu się od śmierci, od burz Lofodów, w nieruchome powietrze miasta, utracił możność szczęścia... Daj pokój! Wolę się zaliczać do mego, niż do twego pokolenia. Twoje marzyło bezsilnie o chłodnym postępie ludzkości. Na szarem płótnie tła projekt zamierzony był szary i jednostajny. Klasa uprzywilejowana mało miała zeń pociechy. Blade radości, blade cierpienia, ironja i słodycz monotonna, nuda i nuda... Zaś dla tych, którzy żyli na dole, w męce... było to wieczyste koło, które obracać trzeba w ciemności... Dziś burza ryczy, dom rozpadł się w gruz, światłość dnia, wraz z wichurą wdarła się do naszego lochu. Wiemy, że lada chwila rozwaliska mogą nas zasypać, ale przez szczeliny widzimy niebo, przelot chmur,

335