Strona:Romain Rolland - Dusza Zaczarowana III.djvu/248

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

paszportów odbyła się bez wypadku i Anetka przekroczyła granicę.
Przyjechała do Paryża. Nikt jej nie oczekiwał, gdyż uprzedziła o kilka dni list, zawiadamiający o powrocie. Niespokojna jej myśl biegła przez całą noc przed pociągiem. Była to właśnie Niedziela Palmowa. W drodze dowiedziała się o bombardowaniu stolicy przez tajemniczą armatę, będącą jakby wytworem fantazji Juljusza Verne. Zaniepokoił ją los syna. Mieszkał w dzielnicy, będącej pod obstrzałem.
Doznała ulgi, przybywając do Paryża pod ogniem dział nieprzyjacielskich, a spokój zaczął wracać dopiero na widok nieuszkodzonego domu. Wbiegła spiesznie na swe piętro, zapukała i (o szczęście!) doleciał ją odgłos kroków syna, idącego, by drzwi otworzyć.
Marek osłupiał. Na moment utracił całą kontrolę nad sobą i zaraz też runął mur sztuczny dzielący ich. Objeli się w ramiona, a każde odczuło żar tego uścisku.
Ale trwało to chwilę tylko. Nie nawykli do tego rodzaju wylewów uczucia, byli zakłopotani i odstąpiwszy od siebie, przybrali na nowo, konwencjonalne formy obejścia.
Dzieliła ich pozatem tajemnica. Anetka zaraz na wstępie wytłumaczyła po swojemu niespodziany powrót. Marek słuchał, milczał i nie tracił ni jednego ruchu matki z oczu. On tym razem prowadził śledztwo, a Anetka wysilała się na to, by mówić. Było jej nieswojo, bowiem czuła obawę, że syn ją sądzi. Zawiniła rzeczywiście wobec niego i to pod wielu względami. Dlatego właśnie była mniej serdeczna, a bardziej pewna siebie, niż należało. Pilnując się bacznie, nie mogła go obserwować. Nie zauważyła też, że zmienił się od czasu trzech miesięcy, kiedy go opuściła... Jakże odmienni są zazwyczaj ludzie, których znamy, od naszego wyobrażenia o nich. Zawsze ma-