Puścił ją o świcie dopiero. W ciągu godzin, kiedy nie mógł z nią rozmawiać, marzył o niej, o jej dobroci, o oddaniu się bez zastrzeżeń i o tem, jak bardzo uczuć tych nadużył. Poprosił o przebaczenie. Anetka powiedziała:
— Nie masz pan pojęcia jak mi jest miło być nadużywaną przez przyjaciela!... Najgorsze, gdy osoba, którą kochamy nie chce z nas korzystać!...
Miała na myśli syna. Ale aż dotąd nie mówiła o tem z Hermanem, a on nie troszczył się o to wcale. Dopiero w dniach ostatnich, odsłaniając kolejno swe cierpienia i życie swoje, wkońcu zapragnął poznać cierpienie przyjaciółki.
Nie sypiał teraz wcale po nocach. Mimo, że zawezwano telegraficznie siostrę, nie chciał, prócz Anetki, nikogo. Nadużywał jej ciągle, pocieszając się tem tylko, że to nie potrwa już długo. Anetka była zresztą szczęśliwa, że jej nadużywa!... Wiedział, iż serce szlachetne jest na to stworzone, by je eksploatowano, i zaniepokoił go przyszły jej los, ku któremu zmierzała.
Mówił teraz mniej o sobie, trudno mu to było zresztą, dlatego słuchał. Chciał poznać tajemnicę jej życia. Widząc nadchodzący skon, nie ukrywała niczego. Opowiedziała wszystko wstrzemięźliwie, z hamowanem wzruszeniem, jakby szło o inną kobietę, on zaś słuchał bez słowa. Nie patrzył w jej oczy, ale na usta, czytając w nich wyraźniej, niż sobie uświadamiała swe myśli.
W miarę zaniku życia własnego, przepajało go to życie, do tego stopnia, że umierając pokochał ją i w tajni duszy, poślubił. Nie dowiedziała się o tem nigdy... Była mu siostrą i takie żywiła tylko uczucia, a skrzydła miłości nie tknęły jej. Oblicze śmierci budzi politowanie gorące, ale miłość odwraca odeń oczy. Wiedział to Herman i nie żądał wcale... Przezwyciężył się.
Ale bliski był nieraz zdradzenia się z tą przemianą w sto-
Strona:Romain Rolland - Dusza Zaczarowana III.djvu/236
Wygląd
Ta strona została przepisana.
218