Strona:Romain Rolland - Dusza Zaczarowana III.djvu/208

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

W tej chwili spostrzegły na skraju wyklętej ziemi grupkę ludzi, którzy je obserwowali. Były to kobiety z gminu z dziećmi i drobnomieszczanie. Pokazywano je sobie i rozmawiano żywo. W pewnej odległości kilka dam patrzyło na scenę, nie mieszając się do rzeczy. Gdy Guillemette i Anetka zbliżyły się do tego szpaleru, poznały, że kłuje. Jedna z kumoszek wykrzyknęła:
— Jakto? Dajecie nasze kwiaty tym ścierwom?
Krew zawrzała w Anetce. Ale zmusiła się do milczenia i przeszła, dumnie wznosząc głowę. Nikt nie śmiał pisnąć. Ale z Guillemette nie robiono ceremonji. Zaczęto rzucać obelgi:
— Stara świnia! Zaprzedana!
— To prawda! — wykrzyknęła jakaś kumoszka. — Wiadomo, że utrzymywała z Boszami stosunki!
Staruszka zaśmiała się cicho... Ładne stosunki... Straciła wszystko doszczętnie. Anetka nie posiadała tyle rozwagi. Wzięła ją w obronę i to, jak zawsze, atakując. Powiedziała, że jest nikczemnością miotać obelgi na zmarłych... Pod ziemią wszyscy są równi... bez względu czy padli po tej, czy po tamtej stronie! Zaprotestowano!... Doprowadzona do ostateczności oświadczyła, że czci poległych niemieckich tak samo jak tych, którzy zginęli za Francję. Jedni i drudzy złożyli w ofierze życie...
Starczyło tego, by trzy dzienniki miejscowe trzech barw, od czerwonej, do białej, zaszczyciły ją zaraz nazajutrz trzema artykułami co się zowie. Powtórzono tam słowa skandaliczne nauczycielki z akademickiem wykształceniem funkcjonarjuszki państwowej, i domagano się kary z urzędu.
Wynik nastąpił bardzo prędko. Dyrektor szkoły wezwał Anetkę, spisał protokół, którego treści nie starała się wcale złagodzić, i została zwolniona ze stanowiska pro-

190