Strona:Romain Rolland - Dusza Zaczarowana II.djvu/81

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

biecie zarania wieku dwudziestego, obecnej niewolnicy, która jednakowoż osiągnie swobodę, dzięki wytrwałości kobiety północnej. Dopiero pod naciskiem opinji reszty świata, rasy latyńskie, klnąc pod nosem, uznają kobietę, co pracuje i chce korzystać ze swych praw.
Anetka mogłaby była zresztą uzyskać posadę gdyby nie przeszkadzała jej wrażliwość. Zamkniętoby oczy na sytuację niewyraźną, gdyby się poddała obłudnie za wdowę, czy rozwódkę, zależnie od upodobania. Niestety, ogarnięta nierozumną dumą, mówiła szczerze jak sprawa stoi. Po kilku zawodach przestała zwracać się do różnych instytucyj, oraz uniwersytetu, w którym ją nawet przyjęto z sympatją, tak, że natrafiłaby tam pewnie na ludzi o dość śmiałych poglądach, którzyby jej dopomogli bez ujmy, ni krzywdy. Ale bała się upokorzenia, jako nowicjuszka w krainie nędzy. Rany jej dumy nie miały się jeszcze czasu zabliźnić.
Zaczęła szukać lekcyj prywatnych, ale nie w sferach mieszczańskich bezpośrednio, gdyż wolała, by o tem nie wiedziano. Zgłosiła się do agencji, czyli szajki haniebnych wyzyskiwaczy, która grasowała podówczas w Paryżu. W dodatku nie umiała postępować odpowiednio, robiła miny wzgardliwe i brano jej za złe, że ma pretensję wybierania, miast przyjmować co się trafi, jak inne biedaczki bez wielkich kwalifikacyj, które za głodowe płace pracują od rana do nocy.
Wkońcu znalazła kilka cudzoziemek za pośrednictwem klientek Sylwji i zaczęła dawać lekcje konwersacji Amerykankom, które ją traktowały uprzejmie, czasem nawet zapraszały na przejażdżkę własnym powozem, ale płaciły marnie, nie domyślając się nawet, że trzeba dać więcej. Bez wahania płaciły po sto franków za buciki, a za godzinę lekcji franka (w owych

77