Strona:Romain Rolland - Dusza Zaczarowana II.djvu/324

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

drzwiami stoi Filip, czekając i wiedząc, że Anetka nadsłuchuje po drugiej stronie. Milczeli, śledząc się wzajem. Wkońcu rzekł Filip, przykładając do drzwi usta:
— Anetko! Wiem, że jesteś! Otwieraj!
Oparta o ścianę czuła, że jej serce bić ustaje, ale nie odrzekła słowa.
— Wiem, że jesteś. Daremnie się ukrywasz! Otwórz! Muszę z tobą pomówić.
Mówił zcicha, by go nie usłyszano na schodach, ale wrzało w nim i bliski był chętki wyłamania drzwi.
— Muszę cię widzieć. Tak, czy owak wejdę!
Milczenie.
— Anetko! — powiedział. — Dotknąłem cię dziś rano. Przebacz. Pragnę ciebie. Czegóż chcesz ode mnie? Powiedz, a zrobię.
Milczenie.
Filip zacisnął pięści. Byłby ją zadławił w tej chwili.
Ozwał się znów gniewnie, z ustami na drzwiach:
— Jesteś moja! Nie masz prawa cofać się!
Potem dodał:
— Namyśl się dobrze! Jeśli nie otworzysz... skończone raz na zawsze!
Rzekł znowu:
— Anetko! Anetko!
Zawołał gniewnie:
— Jesteś tchórzliwa! Boisz się zobaczyć mnie! Silną się czujesz jeno poza zamkniętemi drzwiami.
Odpowiedziała:
— Czemuż mnie dręczysz?
Umilkł wzruszony.
A ona przemówiła znów znużonym głosem:
— Przyjacielu, ranisz mnie!

320