Strona:Romain Rolland - Dusza Zaczarowana II.djvu/252

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.




Anetka ubierała się na wizytę. Miała tego wieczora spotkać u Mouton-Chevallier’ów przyjaciół, o których jej Solange nagadała niestworzonych rzeczy, doktora Villard’a, chirurga będącego w modzie, którego zilustrowano jej dziwacznie, oraz olśniewającą żonę jego. Wahała się czy iść i omal, że nie posłała listownie zawiadomienia, iż przyjść nie może. Ale Marek, którego nudziło towarzystwo matki, radował się wielce z tego pozoru wyjścia z domu. Nie chciała go pozbawiać rozrywki, a przytem uznała swą niechęć za nierozsądną. Cóż ją odpychało? Czyż może złe przeczucie? Głupstwo! Racjonalizm, tkwiący w niej obok instynktów nie liczących się z nim, wywołał wzruszenie ramion, dokończyła toalety i, wziąwszy pod rękę syna, poszła do Solange.
Zabobonny instynkt znalazł zaraz sposobność zemsty. Czyż jest cudem spełnianie się przeczuć instynktowych? Przeczucie, to predyspozycja do tego, czego się doznać obawiamy, i jeśli to zwiastuje, to niema mowy o żadnych czarach. Instynkt zbliża nas do źródła wydarzeń mających nastąpić, a dreszcz jaki wywołuje, to zwiastun chłodnej fali pod skorupą skalną.
Zaraz na progu bawialni doznała Anetka ostrzeżenia, ale zmarszczywszy brwi, weszła i odzyskała wnet równowagę. Zanim jeszcze zdążyła Solange dokonać

248