Strona:Romain Rolland - Dusza Zaczarowana II.djvu/208

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

przez kulę ziemską, bez motoru szybować po powietrzu, połączyć Marsa z ziemią, naciskając guzik, wysadzić w powietrze Niemcy (albo inne państwo, gdyż nie miał uprzedzeń pod tym względem). Wymawiane z rozmachem słowa tajemnicze jak: wolt, amper, radjum, karburator itp. były mu czemś, w rodzaju baśni arabskich. Jakżeby u djaska myśl jego mogła zstąpić z tych wyżyn do głupiej dziewczynki?
Ale ciało i myśl to bliźniaki, nie idące równym krokiem. Jedno zawsze zostaje w tyle (niezawsze to samo), a drugie pędzi przodem. Ciało Marka pozostało dziecięcem, podczas gdy umysł latał wysoko. Cienka nitka łączyła go z ziemią, ale ściągała na niże, gdzie bawić się można, wesoło. Chcąc nie chcąc, decydował się wkońcu zniżać i nie uciekał od zabawy z głupią dziewczyniną. Były to szczęśliwe międzyakty.
Ale nie trwały długo, gdyż zbyt wiele rzeczy różniło dzieci. Nie wiek, ni to, że była dziewczynką, ale skala temperamentu. Odetka nieładna, podobna raczej do ojca, z oczyma Anetki, krągła, nabita, silna, zdrowa, miała tyle zasobów fizycznych, że namiętność zdawała się jeno naturalnem ich wyzwoleniem. Nie przechodziła chorób dziecięcych. Marek miał na sobie piętno pierwszej choroby, a chociaż organizm przezwyciężył zło, to walka ta zepsuła mu część wieku najwcześniejszego i przy zmniejszonej odporności ulegał częstym przeziębieniom i gorączce. Cierpiała na tem jego duma i instynkt siły.
Pod koniec roku 1911, to jest w rok po pogodzeniu się sióstr, Marek zapadł na skomplikowaną influenzę, co dało chwilowo powód do obaw dość poważnych. Odetka pospieszyła do jego łóżka, chociaż odsunięto ją dla uniknięcia zarażenia. Mimo to zdołała wślizgnąć się

204