Strona:Romain Rolland - Dusza Zaczarowana II.djvu/157

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Idź precz!
W oczach jej zabłysła taka nienawiść, że Anetka zadrżała i rzekła:
— Cóż ci właściwie uczyniłam złego? Nie patrz tak na mnie, gdyż znieść tego nie mogę. Czy chcesz, bym sobie poszła i nie wróciła już?
— Nareszcie zrozumiałaś! syknęła ze złością Sylwja.
Anetka zbladła i zawołała:
— Sylwjo!
Ale Sylwja podjęła z chłodną wściekłością.
— Żyjesz mym kosztem. Dobrze, już dobrze. Ale mam tego dość. Mąż i córka są moją własnością. Wara ci od nich!
Anetka powtórzyła pobladłemi wargami z wielkiem przerażeniem:
— Sylwjo! Sylwjo!
Za chwilę i ją jednak porwało oburzenie i krzyknęła:
— Nieszczęsna! Nie zobaczysz mnie już!
Podbiegła do drzwi i wyszła.
Sylwja uczuła wstyd, ale zawołała urągliwie, by to pokryć:
— Przyjdzie na pewno wieczór, na obiad!



153