Strona:Romain Rolland - Dusza Zaczarowana II.djvu/139

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wadzi, by odetchnąć świeżem powietrzem. U drzwi domu, Juljan zaniepokoił się jednak tem, że musi wracać sama. Odprowadził ją zpowrotem, a Anetka nie stawiała oporu. Nie wiedząc sami, jak się to stało, przystanęli u parapetu Sekwany, poszli tedy drogą najdłuższą. Była noc czerwcowa. Usiedli na ławce, nad ciemną wodą szumiały topole. Na mostach lśniły latarnie. Na tle głębokiego nieba mrugały blado gwiazdy. Milczeli, gdyż słowa nie były już zdolne wyrazić ich myśli. Ale czytali w sobie wzajem. Pożądanie Juljana paliło serce Anetki, ale nie mógł go wyzwolić z uwięzi i nie patrzył na nią. Ona także spoglądała przez czas jakiś na czerwone odbłyski na wodzie, potem zaś czując, że on nie zdoła tego uczynić, pochyliła się nad nim i pocałowała go...
Wrócił upojony miłością i wdzięczny, ale w myślach jego tkwiło ostrze słów matki:
— To jedna z owych zuchwałych biedaczek, które chcą się koniecznie wydać zamąż!
Strzałę tę wyrwał ze złością, niestety, jednak koniec został w skórze. Wstyd mu było i przepraszał w duchu Anetkę. Wiedział, że to oszczerstwo, czcił ją jak świętą, ale był zatrwożony, a każda wizyta pogarszała ten stan. Raziła go jej swoboda, wolnomyślne poglądy na wszystko, zwłaszcza na moralność, oraz spokojny brak przesądów. Myśli miał, podobnie jak ubiór, nieco surowe, ona zaś przeciwnie była rozlewna, pobłażliwa, roześmiana. Nie wiedział, że odnośnie do siebie jest purytanką, a tylko do drugich stosuje miarę inną, pełną ironicznej tolerancji. Tolerancja i ironja pozbawiały go właśnie równowagi. Spostrzegła to dawno i ile razy wydawał sądy rygorystyczne, niesprawiedliwe i przesadne, nie oponowała, tylko uśmie-

135