Strona:Romain Rolland - Dusza Zaczarowana I.djvu/220

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Aj, toby było smutne!... Nie, nie, proszę pani... Czy będziesz panią Brissot, czy nie, pozostań pani Anetką.
— Niestety, chciałabym ją zatracić, a nie wiem, czy tego zdołam dokazać i boję się! — odparła.
Pożegnał się, całując ją w rękę.
— Żal mi jednak Anetki, bardzo żal! — powiedział i odszedł.
Anetka również była tego zdania, choć w nieco innem znaczeniu słowa. Mimo, że ją sądził ściśle i oceniał trafnie, nie rozumiał jej wcale, podobnie jak Roger, który jej nie znał zgoła. By ją zrozumieć, należało mieć duszę bardziej „religijną“, religijniej wolną, niżli stać na to było wszystkich niemal młodych ludzi ówczesnej Francji. Ludzie religijni zachowują tradycję katolicyzmu, to jest wyznają posłuszeństwo i rezygnują ze swobody ducha (zwłaszcza jeśli idzie o kobietę). Ci zaś, którzy są wolni duchem, rzadko wiedzą coś o najgłębszych potrzebach duszy.



208