Strona:Romain Rolland - Dusza Zaczarowana I.djvu/208

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Ładny pomysł! — powiedziała. Wzruszyła ramionami i roześmiała się. Jakże śliczny był Roger!... Włożyła zpowrotem do szafy bieliznę i drobiazgi, wyjęte poprzód, by je umieścić w kuferku.
— A mimo wszystko, — pomyślała — nie chcę, nie chcę!
Zdenerwowana, upuściła pęk koszul... posypały się na ziemię, a w ślad za niemi spadać zaczęły różne szczotki. Kopnęła gniewnie całą tę stertę...
Potem pozbierała wszystko, schylając się aż do podłogi. Znużyło ją to, więc siadła na ziemi, niezbyt dumna z siły swej woli.
— Głupstwo! — powiedziała, wyciągając się na dywanie. — Mam jeszcze cztery miesiące czasu...
Z twarzą zanurzoną w poduszce, leżąc na brzuchu, zaczęła liczyć dni.



196