Strona:Rocznik Krakowski. T.4 (1901).djvu/215

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dziej jako krajowiec należał, doszło wówczas niewątpliwie do pewnej samowiedzy swych planów i dążyło do pewnej wobec władzy państwowej samodzielności, a w tem solidaryzowaniu się biskupa z interesami możnowładztwa mogło tkwić źródło niesnasek. Kościół mógł być w tem dążeniu możnowładztwa również interesowany, bo i jego stanowisko wobec władzy monarszej nie było bardzo samodzielne. Gdybyśmy zaś szukali w tym sporze koniecznie powodów kościelno-politycznej natury, to możnaby tylko wnosić, że chodziło o sprawy majątkowe kościelne.
Legenda o Piotrowinie bowiem mogłaby nasuwać domysł, czy kościół już wtedy nie starał się o wywalczenie uznania dla rozporządzeń ostatniej woli na rzecz kościoła? Mogłoby również chodzić o dotacyę kościoła, która polegała pierwotnie głównie na udziałach z danin książęcych, mniej na nieruchomościach, gdyż one, o ile nie były osadzone ludnością służebną, nie przedstawiały żadnej wartości. Czy władza państwowa nie zamierzała zmienić w celu uwolnienia skarbu publicznego dawniejszej dotacyj w części danin na dotacyę w ziemi? Są to jednak tylko domysły, dla których brak podstawy źródłowej, ale odnośnie do dziejów św. Stanisława stwierdzić musimy, że jego śmierć była jednym z powodów wypędzenia Bolesława, że w tym względzie ludność a więc głównie możnowładztwo znalazło się w obozie przeciwnym królowi, a duchowieństwo krakowskie zajęło również stanowisko nieprzejednane. Św. Stanisław zginął w r. 1079, a jego następca dopiero po śmierci Bolesława Śmiałego w r. 1082 został konsekrowany[1]. Ten zaś długi wakans objaśnia najlepiej o ówczesnem usposobieniu kleru, który stanął w opozycyi do króla, może król zamianował biskupa, ale duchowieństwo go nie uznało. W każdym razie wakans ten świadczy również, że Bolesław nie został zaraz po dokonaniu zabójstwa wypędzony, że się trzymał jeszcze czas jakiś, a dopiero w r. 1081 lub 1082 po ucieczce do Węgier bardzo rychło i to jak gdyby w następstwie wrogiego usposobienia możnych panów węgierskich zmarł[2].

Po Stanisławie nastąpił znowu Lambert już trzeci z kolei tego imienia. Osobliwie się składa, że się to imię wówczas tak często powtarza. Prawdopodobnie wpłynęły na to związki ze szkołą w Liège, bo św. Lambert był tego biskupstwa patronem. Do szkoły tej, która miała wówczas ustaloną sławę, udawali się właśnie z tych stron młodzi duchowni na naukę. Był tam i kronikarz czeski Kosmas, musiano więc i z Polski tam dążyć[3], a niejeden dawny uczeń z Liège po powrocie, gdy zasiadł w kraju na stolicy biskupiej, przybierał z pewnego rodzaju pietyzmu imię patrona tej dyecezyi jak np. biskup Suła. Nie należy jednak wnosić, że tylko ta szkoła

  1. Roczniki nasze podają z reguły jako datę wstąpienia Lamberta na stolicę biskupią w Krakowie r. 1082 i to po zapisaniu śmierci Bolesława Śmiałego.
  2. Gallus l. c. 28, mówiąc o postępowaniu Bolesława na Węgrzech, dodaje „unde magnam sibi Ungarorum invidiam cumulavit, indeque citius extrema dies eum, ut aiunt occupauit”. Fakt, że tak długo trwał wakans po śmierci Stanisława, każe się domyślać, że Bolesław był jeszcze jakiś czas w Polsce, inaczej bowiem trudnoby go było wytłómaczyć.
  3. Moja „Organizacya” l. c. str. 36 i 179.