Strona:Robert Ludwik Stevenson - Porwany za młodu.djvu/23

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

w „papieskich” kołpakach[1]. Raźnie jakoś i buńczucznie zrobiło mi się na duszy, gdym patrzył na te czerwone kabaty i przysłuchiwał się onej wesołej muzyce.
Uszedłem jeszcze mały kęs drogi i powiedziano mi, iżem już w parafji crammondzkiej, więc do zapytań, zadawanych ludziom, jąłem wtrącać miano dworu Shaws. Jednakowoż to słowo zdawało się zdumieniem przejmować tych, których prosiłem o wskazanie drogi. Zrazu mniemałem, że niewytworny mój wygląd i moja odzież wieśniacza, przysuta pyłem gościńca, niezbyt się kojarzyły ze wspaniałością miejsca, do którego zdążałem. Ale skoro dwóch, a może i trzech przechodniów obdarzyło mnie takiem samem spojrzeniem i takąż samą odpowiedzią, zacząłem miarkować, że musiała to być jakaś dziwna sprawa z samem owem Shaws.
To też, ażeby uspokoić tę obawę, zmieniłem sposób zapytywania; zdybawszy jakiegoś przyzwoitego człeczynę, co postępując za dyszlem wozu, szedł drogą wśród opłotków, zagadnąłem go, czy słyszał kiedykolwiek, by mu opowiadano o domu, który nazywają dworem w Shaws.
Chłopek zatrzymał wóz i spojrzał na mnie tym wzrokiem, co inni.
— Juści — odpowiedział. — Na cóż ci to?
— Czy to wielki dom? — zapytałem.
— Ani chybi — rzecze ów. — Dwór ci to jest wielgi, murowany.
— No, tak — mówię na to, — ale jacyż tam ludzie mieszkają?

  1. Kołpaki, kształtem przypominające mitrę, noszone też w innych wojskach w XVIII w., znane z obrazów przedstawiających wojsko rosyjskie. (Przyp. tłum.)
9