Strona:Roald Amundsen - Życie Eskimosów.djvu/61

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nym przez Eskimosów Nedżili, niema mowy o mieszaniu go z jakimkolwiek innym trunkiem.
Całe towarzystwo głośno o tem opowiada, że niema już miejsca w ich żołądkach ani na łososia, ani na wodę i uczta jest skończona. Nadchodzi pora spania. Z wspaniałych skór przygotowuje Nalungja posłanie. Atikleura zamyka starannie wejście płytą śniegową. Potem wpełza pod wielką kołdrę rodzinną i pod kołdrą ściąga ubranie, W przeciwstawieniu do grenlandzkich Eskimosów ludzie ci — mężczyźni czy kobiety — nigdy nie rozbierają się do naga wobec obcych, chyba w ostateczności. Gościowi ofiarowuje się miejsce na skraju łoża. Mały Ani i Errera dawno już śpią, a miejsce, najbliższe ognia przeznaczone jest dla Nalungji, która rozbiera się po ciemku.
Następnego dnia jest jeszcze wiele rzeczy do zrobienia w chacie. Nie może wszystko być bez zarzutu, zważywszy szybkość, z jaką praca ta była dokonana, dlatego niejedno trzeba poprawić lub ulepszyć. Pierwszą myślą Nalungji jest okno. Domek śniegowy jest wprawdzie bez okna tak jasny, że w dzień doskonale w niem można pracować, ale gdy ma okno, mieszkanie jest o wiele jaśniejsze i milsze. Można też wtedy z wewnątrz obserwować burze i wichury. Atikleura nie sprzeciwia się życzeniu żony. Schodzi na dół, gdzie lód leży i wyrąbuje wielką taflę w kształcie podłużnego okna, którą wstawia w ścianę nad drzwiami. Szyba naprawdę była bardzo ładna.