Strona:Radosne i smutne.djvu/119

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 115 —



tuska i ginął pewnie przerażony, jak przerażony szedł do tego dalekiego kraju, o którym może nigdy nie słyszał i nigdy nie wiedział — nieszczęsny głupiec, — naco, poco i za czyją sprawę. Zdumiałby się śmiertelnie, gdyby mu można wytłumaczyć, że dlatego zginął on i tysiące ich, aby w dość parszywem miasteczku mógł bolszewicki komisarz przybić proklamację na kulawym słupie latarni — równo na dwa dni.
Miałem w ręku taką proklamację, na żółtym papierze, pisaną blado na złej maszynie, głupią, bezczelną, a przedewszystkiem już nudną. Proklamacja nosi Nr. 1, — biedactwo, zginęła bezpotomnie; między innemi darła się w głos w „murach“ Nasielska na takie tematy:
„...Wszystkie prawa byłego polskiego rządu burżuazyjnego kasuje się, a wchodzą w życie prawa R. S. F. S. R. aż do wydania praw przez rząd robotniczo-włościański polski. Miasto Nasielsk zostało oczyszczone z białopolsleich wojsk. Przez wydział Rady Podziwu (?) N. N. dywizji ja zostałem naznaczony przewodnikiem wojenno-rewolucyjnego komitetu miasta Nasielska, który jest odtąd jedynym wojennym i cywilnym organem władzy w tem mieście. — Aleksiejew, — 13 sierpnia 1920 roku“.