Przejdź do zawartości

Strona:Rabindranath Tagore - Nacjonalizm.djvu/21

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

że umówiliśmy się ślepo w to wierzyć, lecz przeto, że tak jest w rzeczywistości i że jest rzeczą dla nas niebezpieczną nie dostrzegać tej prawdy. A etyczne prawo w człowieku nie może być w rozmaitych dziedzinach w różny sposób tłumaczone. Nie możecie przecież w domu skazywać ludzi za pewne przekroczenie na surowe kary, a poza domem tłumaczyć je tak, jak wam jest wygodnie.
Czy nie odsłoniła się wam ta prawda w całej nagości obecnie, kiedy okrutna wojna wbiła swe szpony w jelita Europy? Teraz, kiedy gromadzone przez nią przez wieki skarby stają się pastwą płomieni, a ludzkość krwawi się na polach walki? Pytacie zdziwieni: Cóż uczyniła Europa takiego, że zasłużyła na to? Odpowiedź brzmi następująco: Zachód dążył wszelkiemi siłami do tego, ażeby jego etyczna natura skamieniała, aby mieć trwały fundament, na którymby się oprzeć mogły te abstrakcyjne potwory. Przez cały czas wygładzał indywidualności, byle tylko fachowiec miał co jeść.
Pojedynczy i naturalny człowiek Europy średniowiecznej opanowany przez gwałtowne żądze i chucie, usiłował znaleźć ujście dla nich w walce mięsa i ducha. Przez cały burzliwy czas swojej młodości działały równocześnie świeckie i duchowe siły na europejskiego człowieka i uczyniły zeń pełną etyczną indywidualność. Europa zawdzięcza swoją całą ludzką wielkość owemu czasowi karności, karności jeszcze niezmarniałego człowieka.
Potem nadszedł czas rozumu, wiedzy. Wiemy wszyscy, że rozum jest czemś nieosobistem. Nasze życie i nasze uczucia są ograniczoną częścią naszej jaźni; umysł nasz może natomiast odłączyć się od osobistego człowieka i wtedy dopiero może człowiek latać swobodnie w świecie myśli. Nasz rozum podobny jest do pustelnika, który nigdy nie śpi, niema żadnych pragnień, nie odczuwa w sposób ludzki ani miłości, ani nienawiści, ani litości, który nie troszcząc się wcale o bieg życia, dba tylko o swoje myśli. Dociera, kopiąc aż do korzeni rzeczy, ponieważ nie pozostaje w żadnym stosunku osobistym do rzeczy samych. Gramatyk zdąża aż do źródeł słów, nie dbając wcale o poezję, ponieważ szuka on prawa, a nie żywej rzeczywistości. Dopiero wtedy, gdy odkrył prawo, uczy ludzi, jak obchodzić się ze sło-