Strona:Rabindranath Tagore-Sadhana.djvu/19

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
21
STOSUNEK JEDNOSTKI DO WSZECHŚWIATA

mym szuka środków do życia i ocalenia, wtedy sam się wpędza w szaleństwo, sam się rwie w strzępy i zżera własną podstawę. Pozbawiona tła całości, nędza ludzka traci wielki przymiot: prostotę, nabiera zaś brudu i wstydu. Dobrobyt przestaje być szczodrym, staje się poprostu przesadnie rozrzutnym. Pożądania już nie służą życiu, utrzymując się w granicach swego zadania; stają się one celem same w sobie, podkładają ogień pod życie ludzkie i przygrywają na skrzypkach w posępnem świetle pożogi. Wówczas to, szukając wyrazu treści naszej, staramy się zadziwiać, zamiast pociągać; w sztuce gonimy za oryginalnością i gubimy z oczu prawdę, starą a jednak zawsze nową; w literaturze zatracamy pełny widok człowieka, prosty a jednak wielki, ukazując go natomiast jako zagadnienie psychologiczne, albo wcielenie namiętności, mocnej bo zwyrodniałej i wystawionej w blaskach gwałtownie jaskrawego światła, które jest sztuczne. Kiedy świadomość człowieka zacieśnia się wyłącznie do najbliższego sąsiedztwa własnej jaźni ludzkiej, wtedy głębsze korzenie jego przyrody nie docierają do stałych swoich pokładów, a duch ludzki, wciąż zagrożony wycieńczeniem, w miej-