Strona:R. Henryk Savage - Moja oficjalna żona.djvu/237

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— A mąż mój! — zawołała. — Co się z nim stanie?
Okulary barona były w tej chwili bardziej jeszcze, niż zazwyczaj tajemnicze.
— O tem, potem! — rzekł znacząco. — Narazie, proszę przyjąć z mej strony wyrazy pożałowania z powodu doznanych przykrości, ale... — tu uczynił gest znaczący.
Pocałowałem raz jeszcze desperacko żonę, którą zaraz wyprowadzono do pokoju, z którego weszła, i drzwi za nią zapadły. O Boże, czyż miałem nadzieję ujrzyć ją jeszcze?
Wspomniawszy wszystkie grzechy czynne i bierne doznałem wrażenia, że nie nastąpi to w tem życiu!
— A teraz — powiedział baron Friedrich, tonem nie przyjacielskim jak dotąd, ale surowo jako przedstawiciel władzy — a teraz, zechciej pan dać wyjaśnienie i wyznać wszystko! Zaprzeczanie nie przyda się na nic, wiem bowiem, kto jest ta druga żona pańska i mam ją w ręku!
Miał rację zupełną. Nie miało już żadnego znaczenia kryć cokolwiek, to też spiesznie opowiedziałem całą przygodę od początku. Baron Friedrich przerywał mi uwagami: — Tak, tak, doskonale... Mam ją... Mam ją... Jest moja...
Zanim jeszcze zdołałem opowiedzieć szczegóły naszego przybycia do Petersburga, zapukano do drzwi.