Strona:R. Henryk Savage - Moja oficjalna żona.djvu/167

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

z moją oficjalną żoną. Nie padło na nas żadne podejrzenie, pułapka była otwarta.
W radosnem podnieceniu ubrałem się i wyruszyłem do księżnej Palicyn, gdzie zastałem towarzystwo, jakie widzieć można tylko w najwyższych sferach dworskich stolicy europejskiej. Wszyscy mężczyźni mieli świetne uni­formy, tak że mój frak stanowił jedyną czarną plamę przy stole biesiadnym.
Zebrali się tu przeważnie młodzi i weseli, najweselszym atoli i najbardziej ożywionym pośród lwów salonowych był Sasza. Jakieś nowe, dzikie rozradowanie lśniło w jego tatarskich oczach, odbierając mi cały apetyt. Przez pierwszą część biesiady byłem, zda się, nudny.
Potem jednak, wino płynące strugą, odniosło skutek i zdołałem swoją część stołu utrzymy­wać w nieustannym śmiechu anegdotami z czasów wojaczki mojej w Turcji, Egipcie, Hiszpanji, Meksyku i Stanach Zjednoczonych.
Nie śmiała się tylko księżniczka Dosia, spozierając smutnie na narzeczonego, który był zajęty wyłącznie moją oficjalną połowicą.
Ponieważ atoli nikt nie żąda w Rosji, by mąż zbyt bacznie strzegł żony swojej, przeto powolny obyczajowi, poza szampanem, zająłem się kilku pięknemi Rosjankami i pochlebiam sobie, że w razie dłuższego pobytu mógł­bym był odnieść znaczne sukcesy. Wśród tego