Strona:Pułkownikówna Tom 2 (Kraszewski).djvu/29

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Wezwanie Turczynowicza trzymane dotąd było w tajemnicy, jak Deus ex machina miał się tego dnia zjawić na wieczerzy u księżnéj i rozgromić samą swą przytomnością zastępy nieprzyjacielskie.
Kolacye te u księżnéj od początku trybunału były codzienne; kuchnia i piwnica, szczególniéj ostatnia, wysilały się na nie. Pijatyka czasem, choć księztwo oboje znikli, przedłużała się pod sterem ludzi dobranych marszałkujących i podczaszujących do świtu.
Dnia tego zaś szczególne i zawcześnie już poczyniono przygotowania, aby deputatów i przybyłego z Wilna gościa przyjąć jak najwspanialéj.
Książe zaspał w fotelu do wieczora, tak że do kolacyi już nakrywać poczęto, a sen po dobrym obiedzie trwał jeszcze. Książe nawet chrapał głośno. Nikt oprócz żony budzić by się go nieośmielił.
Nadeszła téż księżna Barbara i popatrzywszy na uśpionego małżonka, głośno zakaszlała. Książę się zaraz obudził z uśmiechem na ustach, i chcąc powiedzieć coś przyjemnego, zamruczał.
— Psia jucha!
Postrzegłszy żonę, pocałował ją w rękę, księżna oznajmiła mu godzinę, więc ruszył się raźno, oczy przetarł, głowę pogładził, pasa ociągnął i ziewnąwszy był już wpogotowiu do — wieczerzy. Księżna, po długim śnie, który wiele w pamięci rzeczy zaciera, uczuła się obowiązaną odświeżyć dane zrana instrukcye.