Strona:Pułkownikówna Tom 1 (Kraszewski).djvu/160

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

niem o najgorszych latach jakie w swém życiu przebył, i jakie ona pamiętała. Wszystkie klęski elementarne z kolei były na placu — nawet ów pomorek na trzodę chlewną, który Żywulta od razu pięćdziesięciu sztuk pozbawił. Nierychło powróciła księżna do sali, skinęła na klienta i kazała mu być spokojnym.
— Miałeś acan racyą — rzekła mu — ale znajdą się sposoby na to, aby niedopuścić. Idź spać.
Tegoż wieczora kilka osób ze dworu i miasteczka wyjechało... Nazajutrz podkomorzy Zaręba wezwany listem przez wojewodzinę miał z nią konferencyę cichą — i ruszył wprost do Pacewicz.
U pułkownikowéj od dni kilku panował niepokój jakiś, bieganina, szeptanie, narady, wyprawianie posłańców nieustanne, panna Tekla zadumana chodziła po domu, poruszona i tak zatopiona w sobie, że nie zawsze rozumiała co do niéj mówiono.
Pisarzowa od niéj biegała do matki, która jak w gorączce czyniła jakieś przygotowania. Łatwo było poznać, że panna Tekla niezupełnie była zdecydowana na coś, a matka pozyskana zupełnie.
Borkowska całując i ściskając Teklunię, starała się ją nakłonić, ubłagać.
Szło już o ślub ze starostą. Ksiądz był gotów, miejsce zabezpieczone. Ogiński naglił, pułkownikowa obstawała za tém aby dopóki familia się nie dowie, małżeństwo doprowadzić do skutku.
Dumie panny Tekli ten ślub cichy, to wesele