Strona:Przygody Tomka Sawyera tłum. Tarnowski.djvu/310

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

w dwa chodniki, tak daleko, jak sięgał sznurek; jak następnie wszedł w trzeci znowu na całą długość sznurka i już miał zawrócić, gdy nagle zauważył w oddali jakiś jasny punkcik, który wyglądał, jakby to było światło dzienne; jak porzucił sznurek, popełznął w tę stronę, przecisnął głowę i ramiona przez wąski otwór i ujrzał nagle toczącą się tuż obok szeroką Mississippi; gdyby to była przypadkiem noc, nie byłby owego punkciku wcale dostrzegł i nigdy nie znalazłby tego wyjścia! Opowiadał dalej, jak wrócił do Becky, przynosząc jej radosną nowinę, ale ona prosiła, aby jej nie męczył takiemi głupstwami, bo siły ją już zupełnie opuściły — wie, że umiera, i pragnie śmierci. Opisywał we wstrząsający sposób, jak się musiał nabiedzić, zanim ją wreszcie przekonał, i jak radość omal jej nie zabiła, gdy dowlókł ją do miejsca, skąd sama mogła ujrzeć ów niebieskawy punkcik światła dziennego; jak przeprawił się przez rozpadlinę, a potem i ją wyciągnął; jak usiedli potem i płakali ze szczęścia; jak kilku ludzi nadpłynęło łodzią, a Tomek zawołał na nich i opowiedział im, w jakiem położeniu się znajdują i jaki ich dręczył głód; jak ci ludzie początkowo nie chcieli wcale uwierzyć w jego nieprawdopodobną historję, mówiąc: „Znajdujecie się w odległości pięciu mil od jaru, w którym są groty“; jak potem zabrali ich z sobą, zawieźli do jakiegoś domu, nakarmili i dali im wypocząć kilką godzin, aż zapadł zmrok, a następnie odwieźli do domu.
Jeszcze przed świtem znaleziono w pieczarach sędziego Thatchera z jego pomocnikami, a to