Strona:Przygody Tomka Sawyera tłum. Tarnowski.djvu/213

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wychodził zwycięsko. Po każdym osiągniętym przez ich mściwość triumfie następował zawsze tak groźny i majestatyczny odwet, że musieli się cofać z placu boju srodze poturbowani. Wreszcie uknuli spisek i wymyślili plan, który obiecywał olśniewające zwycięstwo. Przypuścili do tajemnicy syna lakiernika, wyłuszczyli mu o co chodzi, i poprosili o pomoc. Pomysł przypadł mu bardzo do gustu, gdyż miał swoje własne porachunki z panem Dobbinsem: nauczyciel mieszkał mianowicie w domu jego rodziców i dał mu dość powodów do nienawiści. Zona nauczyciela wybierała się za kilka dni na wieś w odwiedziny, więc udaniu się planu nic nie stało na przeszkodzie.
Nauczyciel przygotowywał się zawsze do wielkich wystąpień w ten sposób, że lubił sobie przedtem popić na odwagę; młody lakiernik oświadczył więc, że gdy w wieczór przed popisem nauczyciel będzie już w odpowiednim stanie, on „zmajstruje“ coś podczas jego drzemki — potem obudzi go w porę i wyekspedjuje do szkoły.
I gdy wypełniły się dni, nadeszła też chwila sposobna. O ósmej wieczorem budynek szkolny był okazale oświetlony i przystrojony wieńcami i girlandami z liści i kwiatów. Nauczyciel siedział jak na tronie na fotelu, ustawionym na wysokiem podjum, za nim połyskiwała czarna tablica. Na twarzy jego rozlana była łaskawość. Po trzy szeregi ławek po jednej i po drugiej stronie i sześć szeregów na froncie były zajęte przez dygnitarzy miejskich i rodziców dzieci. Po lewej stronie, za ławkami obywateli, było szerokie, specjalnie wznie-