Strona:Przygody Tartarina w Alpach (Alfons Daudet) 202.djvu

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wała, jak podaje Tacyt, w Rzymie podczas pogrzebu Germanikusa. Opis Rzymu, czczącego bohatera, jego przestrach i smutek można było zastosować tutaj żywcem, zwłaszcza, że właśnie odbywało się w katedrze nabożeństwo żałobne za spokój duszy Tartarina, a tłumy ludności tonęły we łzach, rozpamiętywając zalety bohatera swego, swego boga, niezwyciężonego, opatrzonego muskulaturą antycznych szermierzy, nieszczęsnego Tartarina, zaginionego pośród lodowców Mont-Blancu.
Dzwony słały fale ponurych dźwięków, powietrze rozedrgało jękami pogrzebowego hymnu, ulice przywdziały żałobę pustki, a panna Tournatoire, siostra lekarza, której choroba nie pozwoliła pospieszyć do katedry, siedziała, jak zawsze, przy oknie, w swym wielkim fotelu i spoglądała w dal, przysłuchując się biciu dzwonów.
Dom Tournatoirów mieścił się przy ulicy Awinjońskiej wprost naprzeciwko domku Tartarina, a biedna, stara panna, której serce od lat trzydziestu gorzało namiętną, szaloną, młodzieńczą, a starannie ukrywaną miłością ku bohaterowi, z boleścią patrzyła na tę furtkę, której nigdy już nie otworzy ręka ukochanego. Dom mieszczący tak długo przedmiot jej ukochania i chlubę miasta, przemieni się w grobowiec, a wówczas... cóż jej jeszcze zostanie na ziemi?
Z jakąż radością i wzruszeniem śledziła przez całe lata gdzie idzie, co czyni; z jakąż pewnością odgadywała o pewnych stałych godzinach wszystkie jego postępki... niemal myśl... Z jakąż bacznością obserwowała każdą zmianę toalety... strój alpinisty... czy żakiet modro-zielony, w którym mu było tak do twarzy... Już go nie zobaczy... a tej nawet nie ma pociechy, by się wraz z wszystkiemi niewiastami miasta pomodlić za jego duszę!
Nagle drgnęła długa końska głowa o wysunię-