Strona:Przygody Jasia i Lilci.djvu/8

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   6   —

miechając się swemi łodygami zjadliwie, zaszeptały tak, że Jasio posłyszał:
— Chwalił się, że mężczyzna i że nie potrzebuje opieki, a oto płacze!..
Zarumienił się chłopczyk ze wstydu, ale płakać nie przestał. Toć nietylko że sam zginie, ale wyprowadził kochaną swą Lilcię na zatracenie... Co poczną, co pocznie teraz?..
Idąc po miękkim mchu, zasłyszeli naraz głos łagodny do nich przemawiający:
— Czego płaczecie dzieciny?.!
Obróciły się, ale nie ujrzały nikogo. Strach przejął biedne serduszka, zaszeptały więc do siebie:
— Niema, niema tu nikogo! o Boże! kto to mówi?..
— Nikogo?.. ależ ja tu jestem, osoba żyjąca...
Lilcia obejrzała się wokoło i zobaczyła jakąś dziwną, małą roślinkę, która