Strona:Przygody Hassana.djvu/10

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   8   —

nie miałem jej za co podeprzeć, żona, pięcioro drobnych dziatek i stary niedołężny ojciec czekali na kawałek chleba odemnie — to był mój najpierwszy obowiązek.
Przyjaciele Saad i Saadi, zbliżając się do mojej siedziby, zauważyli straszną moją nędzę, tembardziej, że przed wrotami stałem ja sam, w swojej nędznej postaci.
— Otóż masz sposobność — rzekł Saad do przyjaciela — wypróbowania skutku danych pieniędzy na tym biedaku, daj mu jaką sumkę, a zobaczymy, czy wyjdzie on ze swej nędzy.
— Jestem przekonany, że go wyratuję — rzekł Saadi — i zawoławszy mnie do siebie, wyjął sakiewkę i dał mi dwieście sztuk złota, mówiąc:
— Pragnąłbym ci dopomódz i wyrwać z nędzy, a najłatwiej chyba da się to zrobić, używając monety na ten cel.