Strona:Przygody Alinki w Krainie Cudów.djvu/64

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Nie uszła jeszcze daleko, gdy spostrzegła domek, osądziła więc, że to siedziba marcowego zajączka, bo kominy miały kształt słuchów, a dach nakryty był futrem. Rozmiary jego były tak imponujące, iż nie poważyła się podejść bliżej, aż przy pomocy odrobiny grzyba z lewej ręki dosięgła mniej więcej dwóch stóp wysokości.

VII.   Warjacki podwieczorek.

Przed domkiem pod drzewem stał stół, przy stole zaś zając marcowy i kapelusznik zapijali herbatę. Między niemi siedział suseł pogrążony we śnie, a biesiadnicy opierając się na nim, niby na poduszce, ożywioną ze sobą prowadzili rozmowę.
— Położenie susła nie jest godnem zazdrości, całe szczęście, iż śpiąc, nie zdaje sobie z tego sprawy — pomyślała Alinka.
Jakkolwiek stół był długi, całe towarzystwo skupione było na jednym tylko rogu. Zobaczywszy podchodzącą Alinkę zdaleka już wołać zaczęli.
— Niema miejsca, niema miejsca!
— Przeciwnie, widzę że jest dużo miejsca — odpowiedziała z oburzeniem dziewczynka i zasiadła na jednym z fotelików umieszczonych przy końcu stołu.