Strona:Przybłęda Boży.djvu/100

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

leńkie czyny w czynach przeogromnych. Wszędzie to samo się dzieje.
Co to jest zmysł?
Spłynął na świat jeden atom najwyższej powszechnej i jedynej Świadomości (można to nazywać Celem, Bóstwem, Sztuką lub Emocjonalnością), zjawił się i jest i działa: wolą, uczuciem, domysłem (czyli onym trójnogiem świętym, na którym niewidzialnie a błogo panoszy się... Miłość). Natenczas zdarza się ta chwila, kiedy wyzbywa się ów atom ogromny wszystkiego, co przyszło, co nie było od początku, co nastało, co się wytworzyło, co przyrosło i przylgnęło. Groźna chwila. Według normy kończy się obłędem — ale czasem zdarzyć się może, iż wypływa po drugim stoku tej przełęczy, której nie przeskoczył nikt i która nie zawiera nic: jest bez kresu, bez definicji, bez kategorji. I wówczas ten atom ogromny jest najpełniej wyzwolony i wypowiedziany chyba być nie może. Wówczas kończy się tam, gdzieby się kończyło wszystko: nie kończy się wcale.
Co przyszło do mnie? Co utworzyło się w labiryncie mego ciała, co narządem najczulszym wrosło we mnie? Zmysły. Czynności i funkcje. Organy recepcyjne, kanały ku światu. Nie język, nie wzrok, nie czucie fizyczne — bo te zmysły mącą jeno, mieszają, niepokoją. Jeden, jeden zmysł, któremu cześć należy się i wieczny pomnik — bo we mnie łączność stworzył z tem największem, co było — z Bachem, Händlem i Mozartem — bo wogóle możliwym uczynił kontakt z tymi, którzy nie są jak ja — jedyny zmysł, który przyjacielską jednię zadzierzgnął między duchem moim a tem wszystkiem, co do ducha mojego chce iść, a jeszcze nie umie.
Ucho.
Ucho moje! Bracie serdeczny — niższy ode mnie, ale mój! Czy ty, ucho moje, wiesz, co znaczy stwo-