jeszcze z natrętnym wpływem Mozarta; Adagio w Sonacie Trzynastej śpiewa wielkie ukojenie rozranionej duszy; nieziemskie Andante Sonaty Piętnastej wznosi się do wyżyn czystego ducha, a ogromne w potędze zdobywczej dwie Sonaty — Czternasta (księżycowa) i Osiemnasta (op. 31 nr. 3) rozpoczynają dostojny szereg arcytworów beethovenowskich. Liczne przytem utwory kameralne i głosowe, Druga Symfonja, tańce, romanse i oratorjum „Chrystus na Górze Oliwnej“ dają obraz nietylko przestrzenności ekspansji twórczej, ale i uczuć najsprzeczniejszych, walk najbardziej dziwnych, miotających nieukojoną indywidualnością.
Koło Beethovena robi się coraz gwarniej. Nakładców nawet szukać już nie potrzebuje, garną się sami, płacą dobrze. Na zamówienie robi muzykę do pompatycznego baletu „Stworzenia Prometeusza“ — robi ją bez przekonania wnętrznego, to też balet zdobywa szturmem publiczność i w ciągu dwóch sezonów grany jest dwadzieścia dziewięć razy; autor sam z dobitnem lekceważeniem odzywa się o nim do Haydna. Blade niemniej, łatwe w fakturze i treści, do zblakłej epoki pudru należące i niewłasne — są trzy Sonaty skrzypcowe (op. 12), Koncert fortepianowy b-dur (op. 19) i słabiutkie rondo b-dur, do końca życia przez autora chowane w biurku.
Bez przerwy odbywają się ćwiczenia kompozycyjne w różnych kombinacjach instrumentalnych, połączone z najdokładniejszem wnikaniem w technikę, skalę barw i możliwości wszystkich narządów orkiestry. Więc pisze Oktet na instrumenty dęte, Sonatę na rożek angielski dla wirtuoza Punto, Trio klarnetowe, fragmenty na fortepian i flet, na fortepian i fagot, na dwa flety, na klarnet i fagot, na wiolonczelę z altówką, na flet, skrzypce i altówkę, na rożek angielski
Strona:Przybłęda Boży.djvu/079
Wygląd
Ta strona została przepisana.