Strona:Przedziwny Hidalgo Don Kichot z Manczy T.3.djvu/55

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wszakoż jedną literę skurczyć, jak tylko będę mógł najlepiej, tak aby w czterech kastylijskich strofach zawarło się nazwisko pani Dulcynei z Toboso.
— Tak być musi, a nie inaczej — odparł Don Kichot. Gdy jej imię nie będzie całkiem jasne, żadna białogłowa nie uwierzy, że te wiersze są dla niej.
Tej rozmowy dokończywszy, ułożyli, że wyjazd Don Kichota nastąpi za dni osiem. Nasz rycerz upraszał bakałarza, aby to zachował w tajności, zwłaszcza przed plebanem, mistrzem Mikołajem, siostrzenicą i ochmistrzynią, gdyż mogliby stanąć na wstręcie tak chwalebnemu przedsięwzięciu. Karrasco upewnił, że nikomu ni słówka nie wspomni i pożegnał się z Don Kichotem, prosząc go, aby mu oznajmiał o wszystkich swoich dobrych i złych przypadkach. Tak rozstali się z sobą, zaś Sanczo pospieszył do domu, aby przygotować sprzęt, na drogę bliską, potrzebny.