Strona:Przedziwny Hidalgo Don Kichot z Manczy T.2.djvu/302

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

uiścił. Pasterz uderzył dwa razy lekko po bokach kozę, którą krzepko za rogi trzymał, i rzekł:
— Ułóż się tu przy mnie, srokata! Mamy dość jeszcze czasu, aby do naszej trzody powrócić. Zdało się, że koza zrozumiała, gdyż legła obok niego spokojnie, wpatrzona w jego oblicze, tak jakby chciała dać do poznania, że go pilnie słucha.
Koziarz zaczął w te słowa: