Strona:PraktykaBALTYCKA.pdf/224

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Najlepiej jest wychodzić z portu na żaglach i silniku razem. Nawet wtedy, kiedy pomaganie sobie silnikiem nie jest konieczne – uważam, że nic się nie stanie jak motor popracuje trochę na biegu jałowym. Ot tak, na wszelki wypadek.
Wchodzenie do portu kryje w sobie więcej niespodzianek. Poza tym nie ma możności uprzedniego obejrzenia sobie tego i owego z głowic falochronowych. Z morza widać nabieżniki, głowice falochronowe, pianę i to wszystko. Nie wiadomo jakie prądy na wejściu, co za głowicami, czy jest miejsce i czasu wystarczy do zwalenia żagli itd. W większości portów wchodzenie na żaglach nie jest dobrze widziane. W polskich portach, poza nielicznymi wyjątkami – wręcz zabronione. Zatem wchodzimy tylko na silniku. Żagle idą w dół ale nie są zdejmowane ani nie nakłada się na nie pokrowców aż do momentu zacumowania. Licho nie śpi. Kotwica, cumy, odbijacze, bosak – przegotowane. Radiotelefon na podwójnym nasłuchu: kanał roboczy i 16. Załoga w kamizelkach (jak zawsze!) rozstawiona, skupienie i żadnych rozmów do zacumowania.
Zmierzając do portu, w którym jeszcze nie byłem – zazwyczaj posługuję się odręcznym szkicem sporządzonym uprzednio na podstawie mapy, locji, fotgrafii lotniczej. Zaznaczam na nim geometrię falochronów, nabrzeży, nabieżniki, charakterystyczne budowle oraz pławy toru podejściowego. Podczas wchodzenia nie mam już możliwości korzystania z niczego innego jak tylko z tego obrazka. Wiesiek na pokładzie, ja przy sterze. Rumpel, manetka, lornetka, szkic a ja stoję na bakiście aby wszystko z góry dobrze widzieć. Gdy dzieje się to nocą – dochodzi jeszcze latarka, czasami sowiecki noktowizor. Jeśli podejście jest trudne – bez szkicu (wyjmowanego co chwila z kieszeni lub trzymanego w zębach) – ani rusz. To też jest bezpieczeństwo żeglugi.
Do portów posiadających „labiryntowe” wejścia (chroniące przed penetracją fal do portowego akwatorium) wpływamy z absolutnie minimalną prędkością, pozwalającą na wykręcenie ostrego „zawijasa”. Kto na przykład był w porcie Aarsdale na Bornholmie – rozumie sens tej przestrogi. Podejście do portu Degerhamn na Olandzie przez pół mili biegnie równolegle do skalistego brzegu, niemal po linii przyboju. Tu żagle i silnik na pełnych obrotach są