Strona:Powieści z 1001 nocy dla dzieci.djvu/61

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
Powieść o gadającym ptaku, śpiewającem drzewie i źródle złocistem.

Przed wielu, wielu laty żył w Persji sułtan zwany Hosrusza; miał ten sam, co Harun Alraszyd, kalif Bagdadu, zwyczaj, iż często wieczorem w przebraniu spacerował po ulicach swej stolicy z wielkim wezyrem i lubiał różne podczas takich spacerów przygody.
Pewnego razu, gdy tak z wezyrem swoim się przechadzał, zwróciły ich uwagę w jednym domu śmiechy kobiece w jednym z domów. Podeszli do tego domu i sułtan przez szparę w okiennicy spojrzał do wnętrza.
Siedziały tu przy stole, po wieczerzy trzy bardzo piękne kobiety i rozmawiały:
— Patrzcie — mówiła jedna — nasz czarny chlebek, który trzymam w ręku, smakował nam dziś bardzo dobrze, jednakże jabym chciała być żoną nadwornego piekarza, by módz jadać taki wspaniały chleb, jaki tylko samemu sułtanowi podają.
— No tobym wolała zostać już żoną nadwornego kucharza — odparła druga — ten by mi chyba najlepszych