Strona:Posażna panna.djvu/139

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—  138  —

a jedne usta), położył palec na ustach i poszedł z tajemniczą miną. Widocznie coś zaszło, ale nie mogłem pojąć, odgadnąć co? Byłem tegoż dnia jeszcze w kilku domach, ale jeszcze nigdzie nic nie wiedziano. Wieczorem spotkałem znowu pana Koziełka w stanie widocznie podchmielonym. Przypomniawszy sobie przysłowie: in vino veritas, wziąłem go pod rękę i rzekłem: dobry wieczór? a co? wypijemy razem szklaneczkę, panie Koziełek? — „Bibit ille, bibit illa, bibit servus cum ancilla“, (pije ów, pije owa i służący ze służącą), zanucił pan Koziełek i poszedł ze mną. Gdy wychylił dwie szklaneczki rozgadał się zupełnie. O ile sobie przypominam, przytaczam dosłownie jego opowiadanie po zaklęciu mię na wszystkich starożytnych bogów, abym zachował tajemnicę do czasu. Oto: »Lolo, puer impudiens, (chłopiec bezwstydny), schował się pod kapę pod stół i wysłuchał jak Kruczyński oświadczył się pannie Adeli, i został przyjęty«. »Nie może być!« zawołałem zdziwiony. Pan Koziełek uderzył się ręką w piersi i odparł: „Epaminondas adeo fuit veritatis dilectus, ut ne ioco quidem mentiretur“, (Epaminondas tak kochał prawdę, że nawet żartem nie kłamał). Lolo rozśmiał się pod stołem, dobyli go z pod kapy, a Kruczyński, stary lis, ozwał się, iż cieszy się niezmiernie jego widokiem, gdyż właśnie chciał mu darować pięknego konia. Kupił Lola w ten sposób, ale Lolo wypaplał wszystko przed braćmi, a bracia przed panem »Koziełkiem«. — »Cóż na to pani Arman? zapytałem. — „Atticus familiaritatem cum Cicerone controxit“. »(Attykus zawarł przyjaźń z Cyceronem); ona z nim trzymała«. — »A cóż na to Arman?« — „Brennus Romanis magnum terrorem iniecit“, (Brennus nabawił Rzymian wielkiego strachu). »Straszne rzeczy! Zabrałem dzieci do trzeciego pokoju, aby nie podsłuchiwały, ale tam nawet głos jego dolatywał. Mdlenia, migreny! Potem Arman zamknął się w bibliotece i od wczoraj nie widziałem go wcale«.
Tyle dowiedziałem się od pana Koziełka, którego odstawiłem do bramy domu, przed którą stał powóz Kruczyńskiego. Arman nie zrobił widocznie nic, bo wczoraj oficyalnie ogło-