Przejdź do zawartości

Strona:Posażna panna.djvu/129

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—  128  —


Sędzia ucieszył się, gdy mu Guzowski doniósł w liście, że panna Adela posiadła godność sekretarki towarzystwa »Opieki chorych« i zapragnął koniecznie zobaczyć piękną sekretarkę. Chodził więc tak długo we fraku i białych rękawiczkach po przełożonych, aż wreszcie dostał na tydzień urlop »w niecierpiących zwłoki interesach familijnych«. Tegoż samego dnia wsiadł do wagonu, a Plichta rzekł doń na odjezdnem: Tylko zakończ teraz stanowczo! To się wlecze zbyt długo. Bądź tylko odważny i pomów z panną Adelą, a bodajem połknął rozpalony do czerwoności trybuszon, jak mi za tę radę nie podziękujesz!


XII.

Za pierwszem przybyciem do Armanów nie zastał sędzia nikogo w domu. Nie zostawił biletu, lecz po godzinie zadzwonił znowu.
Arman powitał go z prawdziwą radością, nietylko z powodu życzliwości, jaką żywił dla niego, ale także z powodu nadziei, iż bytność sędziego zatrzyma żonę i Adelcię w domu, a może w następstwie oderwie od gwarnego świata. Długo potrząsał ręką sędziego, mówiąc:
— Cieszę się niesłychanie widząc pana. Dawno się już spodziewałem!
— Nie mogłem w żaden sposób prędzej przyjechać. Nie mogłem dostać urlopu, bo jeden z kolegów zasłabł; musiałem go w urzędowaniu zastępować. Pragnąłem sam najgoręciej być tu znowu!... Jakże zdrowie szanownej pani? panny Adeli?
— Zdrowe, dziękuję panu za pamięć, hm, niestety niema ich teraz w domu. Będą się cieszyć z przyjazdu pańskiego, hm! Siadajże kochany sędzio, musiałeś nie spać w wagonie hm! straszna męka taka podróż... zmęczenie... śliczna pogoda.
Arman zagadywał podróżą i pogodą, ponieważ usiłował tymczasem przypomnieć sobie, gdzie jest dziś żona z Adelcią i kiedy będą w domu. Napewne nie mógł sobie przypomnieć,