Strona:Posażna panna.djvu/113

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—  112  —

z klasy do klasy, przez co zwany był w szkole »lizusem«, a wreszcie zdał nawet maturę. Utknął jednak na egzaminach prawniczych i wtedy postanowił przerzucić się na inne pole, mianowicie ożenić się bogato. W tym celu począł gospodarzyć na małym folwarczku, który w spadku otrzymał, i kręcić się po okolicznych dziedziczkach; ale wiadomości agronomiczne pana Floryana i dochód z jego folwarczku nie stały w żadnym stosunku z wydatkami na konie, ekwipaże, lokai i »bywanie w świecie«, skutkiem czego, nim dobił do portu, rozbiła się nawa jego, t. j. folwarczek przeszedł drogą publicznej egzekucyjnej sprzedaży w ręce jakiegoś żydka. Po tem nieszczęściu przeniósł się pan Floryan do Lwowa szukać jakiej posady. Dzięki giętkiemu stosowi pacierzowemu i protekcyi rodziny znalazł w banku posadę i właśnie w epoce pobytu sędziego we Lwowie, począł sobie skarbić względy zwierzchników i wyrabiać sobie także w banku opinię, używaną dawniej przez niego wobec kolegów: dobry chłopiec, ale... jak stołowe nogi! Tylko u kobiet używał opinii bez żadnego »ale«: przystojny i nadskakujący podobał się powszechnie. Wszystko byłoby dobrze, ale znowu dochody pana Floryana w banku nie stały w odpowiednim stosunku do jego pozycyi wobec płci niewieściej. Że jednak dawne długi utonęły w folwarczku, a nowe jeszcze nie urosły nadmiernie, więc pan Floryan egzystował obecnie stosunkowo przyjemnie...
Pomny swojej dewizy: lepiej mieć stu przyjaciół, jak jednego nieprzyjaciela, nadskakiwał i teraz sędziemu. Podał mu krzesło, przywołał kelnera, kazał mu się spieszyć, przyniósł spis potraw, a w międzyczasie wynurzał swą radość ze spotkania kolegi.
Sędzia, zajęty swemi myślami, wolałby sam zostać, ale nie mógł nie uznać uprzejmości Guzowskiego i odpłacać jej niegrzecznością. Silił się więc na rozmowę.
— Długo tu będziesz? pytał Guzowski.
— Parę dni.
— Masz kogo znajomego tutaj?