Strona:Posażna panna.djvu/011

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—  10  —

— Poznajże mię z twymi towarzyszami!
Kolski przedstawił przyjaciołom p. Tadeusza Narwalskiego, literata; ten posiedział chwilę, ciągnąc koniecznie Kolskiego do dam, szepcąc mu na ucho, że ma w tem interes. Gdy się Kolski dowiedział, że z damami jest i pan Arman, autor «Metody badań naukowych», czując się adeptem nauk, żądnym sławy literackiej, podszedł z Narwalskim ku jego towarzystwu.
Narwalski przedstawił przyjaciela z emfazą: pan Dr. Władysław Kolski, nasz młody uczony, badacz prawa targowego!
Zakryty gazetą wysoki, z czarnym zarostem mężczyzna, ponurej miny, powstał i uścisnął dłoń Kolskiego, mówiąc: jestem Antoni Arman, miło mi poznać pana doktora.
Kolski oddał parę komplementów «Metodzie badań naukowych», mile przez jej autora przyjętych, i przedstawiony paniom, projektującym właśnie wycieczkę do Kościelisk, wmieszał się do rozmowy najmilszej dla niego, bo obracającej się koło gór, wąwozów i przepaści.
Kolski był sobie najspokojniejszym w świecie człowiekiem, pracował nad prawem targowem cały rok dniami i nocami, marząc o sławie literackiej i profesurze. Dopiero w wakacye odmieniał nagle naturę: z wyjazdem w Tatry zapominał edylów, porządków jarmarcznych, targów i giełd, myślał i mówił tylko o Alpach i Tatrach.
Jął więc Armanowi i jego towarzyszkom opowiadać straszne sceny z przeszłorocznych swych wycieczek, malował w czarnych barwach karkołomne przejścia, skoki nad przepaściami, a dla dodania grozy obrazowi stukał swą siekierką w ziemię. Właśnie przedstawiał plan najbliższej swej wycieczki na Ganek i obszernie wywodził trudności tego przedsięwzięcia, nie wykluczając nawet możliwości, że może już nie wrócić z tej wyprawy.
— Co też pan mówi! — zawołała przestraszona pani Armanowa, piękna, wspaniałej postaci brunetka.
— Na wszystko trzeba być przygotowanym... — odparł