Przejdź do zawartości

Strona:Polska w r. 1811 i 1813 T.2.djvu/13

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

mię w tym urzędzie nie było skutkiem niełaski. Zresztą nowy ambasador zanim się ostatecznie mógł urządzić, przyjął, zaproszony przeze mnie, gościnność w moim domu, gdzie codzień spotykał się z wielu najznakomitszemi osobami, a nawet damami, które spraszałem na obiady, ażeby księdzu arcybiskupowi ułatwić odgrywanie roli ambasadora. To prawda, że nie miał zaszczytu podobać się damom, chociaż sadził się na to. Jedna pani powiedziała o nim, że „wyglądał jak stary grzech“.
Zwykle po takich obiadach woziłem księdza Pradta na spacer, przyczem miałem przyjemność słuchać jego piękne mowy prawione cesarzowi po wielokroć razy, niemniej opowiadania o negocjacjach jego z Papieżem, o oporze Ojca św., który on dość lekko nazywał niedorzeczną mrzonką. Dopóki dom mój służył mu za rezydencję i dopóki nie śpieszył się z urządzeniem sobie mieszkania, dopóty obecność moja była mu bardzo przyjemną. Lecz wszystko przybrało inną postać od chwili gdy hrabia Stanisław Potocki oddał do jego rozporządzenia najpiękniejsze apartamenta swego pałacu. Mogąc się już obejść beze mnie, zaczął mię nie lubić. Szacunek, jaki mi okazywano powszechnie, wydał mu się uszczerbkiem jego godności, również pomyłki księcia Neufchatelskiego posyłającego do mnie swoich kurjerów, zamiast ich posyłać do księdza Pradta, a przytem inne okoliczności tejże wagi, natchnęły go widocznie uczuciem, które, żebym miał cokolwiek miłości własnej, mógłbym nazwać zazdrością. To pewna, że niczego tak nie pragnął jak mego odjazdu, chociaż ja sam najżywiej go pragnąłem. Przeniósłszy się nakoniec do Wilna, przestałem mu zawadzać, i odtąd przywrócił mi swoje względy, pisując od czasu do czasu w tonie bardzo przyjacielskim.
Ponieważ zapuściłem się we wzmiankę o instytucji nowego ambasadora w Warszawie, wypada mi wyczerpać ten nader poważny przedmiot. Pałac zamieszkiwany przeze mnie, również przez mego poprzednika pana Ser-