Strona:Poezye oryginalne i tłomaczone.djvu/410

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
Amyntas.

Niechaj tylko wiem, w czym trzeba być śmiałym?

Thyrsis.

Gdyby twa panna była na pustyni,
Albo miedzy lwy i w strasznéj jaskini,
Szedłbyś tam?

Amyntas.

Szedłbym i bez broniéj goły[1]
Chętniéj niż w plęsy i taniec wesoły.

Thyrsis.

A gdyby była śrzód zbójców, którzyby
Krwią żyli, i tam szedłbyś bezpochyby?

Amyntas.

Jak oczy wybrał! jako długo szczwany
Rączemi psami jeleń do fontany!

Thyrsis.

Trzeba coś więcéj!

Amyntas.

Pójdę przez potoki,
Kiedy z gór lecą i kiedy głęboki
Nurt ich zawichrzy, kiedy miękkie śniegi
Tając nąjbystrzsze dają wodom biegi.
Pójdę przez ogień, pójdę i do piekła,
Jeśli tam moja pasterka uciekła;
Jeśli piekło być piekłem nie przestanie,
Gdzie rzecz tak piękna, twarz tak jasna stanie.
Mówże już[2].

Thyrsis.

Postój.

Amyntas.

Nie dam ci pokoju.

Thyrsis.

Czeka cię sama Sylyia u zdroju,
Sama i naga, pójdziesz-że tam śmiele?

Amyntas.

Cóż mówisz? nazbyt obiecujesz wiele,
Sylvia sama naga, bez zasłony?

Thyrsis.

Sama z Daphnidą, która z naszéj strony.

  1. W rkp. gołéy.
  2. W rkp. Mowie.