Strona:Poezye oryginalne i tłomaczone.djvu/310

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
CCXCI.

A Momus: „Jam-ci (mówi) nie żonaty,
Lecz widząc, jakie wyprawuje figle
Wam drugim, choć go nie prosicie w swaty,
Życzę, żebyście wzajem niedościgle
Do jego drogę zwiedzieli komnaty.
Kto w szpilce odrwi, oddać mu na igle.
Swoje oddając, nie będzie w tym grzechu,
Że go do swego przyjmie Satyr cechu.“

CCXCII.

Nie dba Kupido, co będzie napotém.
A któżby się téż, myśląc o tym, żenił?
Ale, pachniącym zlany jeszcze potem,
Na dowód, że się w téj sprawie nie lenił.
Bystrym do Psychy opuszcza się lotem
Z miłą nowiną, że bogiń przyplenił,
Że ojciec, matka i wszyscy niebianie
Na ich małżeństwo dali zgodne zdanie.

CCXCIII.

Więc, niemięszkanie Merkury przenosi
Psyche na niebo: w przednich bogiń stroje,
Wargi nektarem z ambrozyą rosi;
A Jowisz, córkę wziąwszy na pokoje,
Ciepło za Psychą i za synem prosi;
Wenus urazy wszytkie składa swoje
I, biorąc w wiano taką godność nową,
Chętnie przyjmuje Psyche za synową;

CCXCIV.

Przygotowania nie potrzeba wiele
W niebie na gody, i do dobréj myśli:
Zaraz stanęło na sławne wesele,
Co dowcip z ręką rozrutną wymyśli:
Muzyka, stoły, tańce, trunki, trele,
I czego pióro moje nie okryśli;
Jeszcze mniéj dotknie, co się w tajemnicy
Działo i w smacznéj przydało łożnicy.