Strona:Poezye oryginalne i tłomaczone.djvu/116

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.


94. Do Lutnie.

Lutni wszechmocna, lutni słodko-stronna,
Któréj smacznego dźwięku nieuchronna
Wdzięczność złe myśli rozpędza i człeku
Przysparza wieku, —

Wspomni (bo lepiéj pomnisz) swoje siły,
Jako za tobą kamienie chodziły,
Gdy nowy mularz, bez żelaz potrzeby
Stanowił Teby.

Trojańskie mury i dardańskie grody,
Twemi stronami Apollo bezbrody
Wiązał i lepił z budowniczéj rady
Gruza[1] gromady.

Tyś w Orfeowych rozigrana palcach,
Gniew we lwach, wściekłość w tygrach, jad w padalcach
Śmierzyła; po twéj nucie tańcowały
Z lasami skały.

Z tobą on przebył piekielne otchłanie
I na[2] łagodne otrzymał śpiewanie,
Że rozerwała śliczna Eurydyka
Piekielne łyka.


  1. Rk. Oss. ma: gruzu.
  2. Rk. Oss. ma: za.