Strona:Poezye cz. 2 (Antoni Lange).djvu/102

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

II.

Bo tu jest Częstochowa, tu jest święta Meka
Pieśniarzy, którzy przyjdą zbliska i zdaleka —
Przyjdą tłumem ogromnym — w pielgrzymce pobożnej,
Aby uczcić modlitwą owy duch wielmożny.

Wielmożny duchu pieśni, coś przemknął wzrokiem
Naturę, ty naturą byłeś sam: obłokiem —
I powietrzem — i orłów pogwarem skrzydlatych
I byłeś szumem starych dębów rosochatych.

I byłeś szmerem złotych pól — i puszcz łoskotem,
Rykiem burz — wschodów słońca purpurowem złotem,
I byłeś siołem, puszczą, słońcem, niebem, wodą,
I księga twa nie księgą już, ale przyrodą!
 
Tyś nauczył nas mowy tajemniczej borów
I pieśni głębin jezior i nieba przestworów;
Tyś, błądzącym za palmą pustyń bezowocnych,
Objawił nam ukryte cuda puszcz północnych.
 
Echo wiosny jedynej na ten wiek ponury,
Wcielenie wszech plemienia soków i natury,
Ojcze nasz — w każdym kwiatów malowanych puchu
Obecny — chwała tobie, o wielmożny duchu!