Przejdź do zawartości

Strona:Poezye cz. 2 (Antoni Lange).djvu/089

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

III.

W noc księżycową, w noc styczniową,
Na wytoczonych pędzę saniach;
W ciszę zimową, bezechową,
W łagodnych, sennych kołysaniach.

Bułane konie mkną, jak strzała,
I srebne dzwonki cicho dzwonią,
Aż dusza świata zapomniała,
Szczęśliwa nowych mar pogonią.

Srebrzysty księżyc w złotem kole
Gwiazd na szerokie, bezgraniczne,
Niepokalane rzuca pole
Tęczowe błyski krystaliczne.

W noc księżycową, w noc styczniową,
W białych obszarów ciszę płynę,
W ciszę zimową, bezechową,
W śnieżystych mar i snów krainę!

I roję jakiś step bezmierny,
Gdzie niema nic, prócz bieli śniegu;
I gdzie lodowisk kształt misterny,
W nieznanych błyska widm szeregu.