Strona:Poezye cz. 2 (Antoni Lange).djvu/040

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

II. Adamowi M-skiemu.

       

Bóg dał twej lirze wdzięk jakiś niewieści,
Jakiś w niej zapach rozlał marzycielski,
Co rozserdecznia i smęci i pieści,
Sielski pieśniarzu, skowronku ty sielski.
I tak cię widzę zawsze, jak rolnika —
Śród niw szerokich, śród sosnowych borów;
Duch cię natury północnej przenika,
Żeś pełny dźwięków jej, woni, kolorów.

Ani ci gajów potrzeba oliwnych
Ni cytrynowych ci lasów potrzeba,
Ni mórz Italii szafirów przedziwnych
Ani przedziwnych szafirów jej nieba.
Kochasz te proste i ciche równiny,
Oblane słońca łagodnym promieniem —
Brzozowe gaje — zieleń łąk — bór siny
I te pochyłe wierzby nad strumieniem.

A jednak ciasne ci widać te ramy,
Bo nieraz skrzydłem spragnionego ducha
W dalekich światów płyniesz panoramy,
Gdzie ryczą morza i wulkan wybucha.
Ku brzegom Indyi przez świata trzy części
Na portugalskich uchodzisz okrętach,
Gdzie Adamastor grzmi, gdzie oręż chrzęści,
Gdzie słońce gore we krwi i dyamentach.