Strona:Poezye T. 3.djvu/063

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
Ekstaza.

Nie widzę, słucham cię oczyma, biała!
Nagości twojej linie i kolory
W hymn mi się jeden łączą różnowzory,
W muzykę kształtu, w pieśń twojego ciała....

Melodyą jesteś i harmonią cała!
Rzucona kędyś w dalekie przestwory,
Jako przelotne świecisz meteory — —
Pieśń twej piękności promienieje, pała...

Komu się zjawisz taka, pójdzie dalej
Z twarzą od świata odwróconą, senną —
Tak ci rzeźbiarze, co Wenus promienną

Niegdyś w paryjskim marmurze kowali,
Chodzili cisi, senni między ludem —
Oni widzieli cud i żyli cudem...