Strona:Poezye T. 2.djvu/169

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
IX.

Struna po strunie pęka, kwiat po kwiecie
Więdnie i ginie, blask kona po blasku,
Coraz jest ciszej, ciemniej i bezwonniej.

Coraz jest smutniej... Na kłos padły śniecie,
Na łany śnieg padł... Próżno — — nikt pobrzasku
Nie wróci dniowi, co się w pomrok kłoni.

Próżno po wiośnie czekać tych wiosennych
Ożywczych wiatrów, siejących w świat rosą,
Niosących z sobą dźwięk, światło i wonie — —

Nie przyjdą, z tajni, gdzie legły, bezdennych
Nie wstaną, słodkich wzruszeń nie przyniosą,
Nie zadrga serce, ani krew zapłonie...