Strona:Poezye T. 2.djvu/016

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Z płonącą skronią dążym dalej, dalej!...
W zimnej mogile chłodzim spiekłą skroń...

Oto już dzień się do zachodu chyli —
Nigdyż u celu nie staniemy bram?
Spoczynku jednej nie mieliśmy chwili,
Czyżbyśmy próżno wciąż naprzód dążyli?...
Zaprawdę próżno — kresu niema nam.

Lot orła znajdzie granice w przestworze,
Delfin napotka w oceanie brzeg,
Grot piorunowy w ziemię się zaorze,
Wolę i dumę zegnie los w pokorze,
Lecz twórczej myśli nieskończony bieg...

Podobni słońcu, co uwiędłe zielę
Kolebką czyni młodych, świeżych ziół:
Jedne osiągłszy, nowe tworzym cele...
W jutra tajemną twarz patrzący śmiele,
Po laur sięgamy dla wyniosłych czół!...