Strona:Poezye T. 1.djvu/148

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

III.

Jak cicho... Nocny czar
Na miasto zstąpił już;
Umilknął ulic gwar —

Słowiki słychać z róż,
Na niebie miesiąc lśni,
Łódź srebrna ciemnych mórz.

Miesiąca płomień drży,
Jak złota, drżąca nić,
I dzierga błędne mgły —

O luba! Chodźmy śnić...
Wśród nocnych słodkich cisz
W ramiona twe mnie chwyć...

Patrz w niebo! Wokół, wzwyż
Czar niepojęty tchnie...
O luba! Czemu drżysz?

»Bo kocham, kocham cię!...«