Strona:Poezye T. 1.djvu/095

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
Z puharem w dłoni.

Wesoło bracia! Wszakżeśmy młodzi,
Wszak taki piękny przed nami świat!
Tak miło wspomnieć, gdy słońce schodzi
Zeszły dzień cały — — wszakże nam chwile
Zbiegły tak słodko, rozkosznie, mile — —
A z jutrem nowa rozkosz się zrodzi,
Dziś skryta jeszcze, jak w pączku kwiat...

Nam źle — lecz jest-że komu inaczej?
Patrz: oczy ludzi — krynice łez,
Głos ich, to wieczne jęki rozpaczy — —
Świat cierpieć musi! Taki konieczność
Wydała wyrok; lecz czyż przez wieczność
Ból ten trwać będzie? Ha! Niechby raczej
Istnieniu ziemi przyszedł już kres!

Nikt z żywych szczęścia zaznać nie może,
Ale nieszczęścia nie czuje trup...
Pijani — śnijmy, żeśmy obroże